Ogłoszenia

Przepraszam że nic nie dodaję, mam nadzieję że jeszcze tutaj wrócę
~2018

wtorek, 24 grudnia 2013

Recenzja gry Alice Mare

Alice Mare


Twórca gry: Miwashiba
Oficjalna strona gry: http://vgperson.com/games/alicemare.htm (angielska)
Do nabycia przez: pobranie gry
Cena: Darmowa
Gatunek: Horror przygodowy
Rok wydania: 2012

Zdecydowałam się zagrać w tą grę mimo tego, że gry stworzone w Wolf Rpg editor często mnie drażnią trochę specyficzną grafiką. Niby wszystko też jest pikselkowe, ale jakieś jakby gorsze, niż te Rpg makera. Ale jeśli ktoś chce, to się przyzwyczai. Wyglądy postaci mi się spodobały więc pomyślałam, że musi być ciekawie. Nie wydaje się jakoś specjalnie popularna.
Alice Mare, gra na pewno nie jest zła, ale spodziewałam się trochę więcej.


Bohaterem naszej gry jest tym razem chłopiec, który stracił rodziców i pamięć.
Razem z innymi dziećmi i tak zwanym ,,nauczycielem" ( nie chce on podawać swojego imienia, twierdzi, że go nienawidzi) żyje w dużym domu.  Dostajemy od Nauczyciela zeszyt,  jak twierdzi, dał zeszyt każdemu dziecku, a pisać w nim możemy co chcemy, stwierdza on także, że niektóre dzieci po tym zeszycie bazgrają, ale, że to jest w porządku. Wszystko się wydaje całkiem zwyczajne, do czasu gdy w nocy Allen ( bo tak się nazywa ten chłopiec) przypadkiem zrzuca lustro ze ściany, próbując pomóc motylowi. Nauczyciel jednak nie jest na niego zły, i każe mu po prostu wracać do łóżka spać. Gdy chłopiec wchodzi do pokoju widzi kota który znika w szafie, a następnie postanawia to sprawdzić i wchodzi do szafy...

Jak się okazuje szafa była przejściem do innego świata, jednak nie będzie to tym razem Narnia. Spotkamy tutaj postaci z ,,Alicji z Krainy Czarów" Białego Królika, który będzie naszym przewodnikiem po świecie, co prawda trochę marnym, bo nie może się ruszyć z miejsca. Będzie tutaj także kot z Chesire, ukazany w grze jako między innymi złodziej. W tym świecie spotkamy także dzieci, z którymi  się poznaliśmy jeszcze przed wejściem do szafy. Przez całą grę, będziemy zbierać kartki z zeszytów, co one nam dadzą, to już pozostawiam wam do domyślenia się w trakcie gry. W każdym z pokojów spotkamy inne dziecko, dowiadujemy się o nim więcej a także wykonujemy określone zadania.

A skoro już przy zadaniach jesteśmy, to z reguły są w porządku, można się domyślić, co trzeba zrobić. Jednak co mnie najbardziej zdenerwowało to kody. Owszem, często w grach trzeba podawać jakieś szyfry by odblokować coś tam. Ale tutaj moim zdaniem sprawa jest wyjątkowo głupia. Mimo moich wielu usilnych prób, PRAWIE NIGDY nie zdołałam rozszyfrować kodu który miałam podać.  Byłam zmuszona sprawdzać w internecie, jaki będzie kod ( i to w kilku miejscach). I do tej pory nie wiem, skąd ten kod oni wzięli. Nie wiem czy to ja jestem jakaś głupia czy to twórca wymyślał liczby wzięte nie wiadomo skąd. Później się jeszcze zastanawiałam, dlaczego akurat taki. Raz czy dwa mi się udało domyślić. Gra nie powinna być na tyle przekombinowana, by się właśnie tak kończyło, że ktoś albo zostawia grę i daje sobie spokój, albo jest zmuszony zobaczyć, jaki to kod będzie. Fabuła moim zdaniem nie jest zła, z reguły są tu odniesienia do bajek ( Czerwonego Kapturka, Jasia i Małgosi, czy też to wspomnianej wcześniej Alicji w Krainie Czarów), ale jest to całkiem dobrze wpasowane w grę, więc z reguły to nie przeszkadza. Pomysł był całkiem ciekawy, chociaż zdarzały mi się momenty dezorientacji, gdy w ogóle nie wiedziałam o co chodzi w fabule, ale z reguły się to dość szybko wyjaśniało.
Jeśli chodzi o jakość gry, to pod względem grafiki Wolf Rpg Editor jest  nieco gorszy od Rpg Makera. Ale to nie znaczy, że nie da się w tym programie wymyślić nic ciekawego, czy też się nie postarać. Można powiedzieć, że po prostu ma inny styl. Tak więc grafiki się tutaj nie uczepię, rysunki na skrawkach papieru które znajdujemy są moim zdaniem ładne, co można stwierdzić na screenie obok. Zastanawiałam się także przez jakiś czas, czy obok tego co mówi dana postać jest zrobiona celowo w wersji również pikselkowej, czy po prostu autor nie chciał postaci rysować, albo  też chciał się wyróżnić na tle gier, które obok tych dialogów właśnie mają obrazki
postaci narysowane. Nie jest to moim zdaniem złe, bo postacie ładnie na tym wyglądają, chociaż można czasami nie zauważyć niektórych elementów ubioru. A skoro już przy dialogach jesteśmy, moim zdaniem jest ich trochę za dużo... Można się czasem trochę pogubić. Dlatego jeśli ktoś jest słaby z angielskiego, może mieć trochę problemów z tą grą. Gra nie wymaga wielu i długich dialogów by być świetną, czego przykładem jest chociażby Witch's house które i wkrótce zrecenzuję. Muzyka w grze nie zwraca jakiejś specjalnej uwagi, chociaż podobały mi się niektóre utwory. Ale zazwyczaj było to coś w stylu ,, a sobie coś tam w tle gra". Chociaż muzyka towarzysząca kotowi z Chesire mi się spodobała. Mimo to, myślę, że na prawdę można by było trochę są muzykę dopracować, tak by faktycznie chwyciła za serce albo podkreślała nastrój. 

Właśnie, nastrój. Ta gra została określona jako horror. Lecz mnie wystraszyła może dwa, trzy razy. Powinna być raczej jako ,,przygodówka z niewielkimi elementami horroru" czy coś tego typu... Ale to nie zmienia faktu, że można zagrać. Nie wiem jak dokładnie ją określić więc powiem, że jest to coś w stylu, zagraj jeśli nie będzie czegoś ciekawego, czy też jeśli się nudzisz.




Podsumowanie:

Grafika: 5/10
Muzyka:5/10
Grywalność:4/10

+ Fabuła nie jest zła
+ Ciekawe postacie
+ 7 zakończeń
+ Fajny pomysł na opowiedzenie historii różnych postaci.
+ Ładne obrazki na skrawkach papieru
+ Grafiki postaci


- Dziwne hasła
- Momentami przekombinowane zadania
- Słabo straszy
- Czasem nielogiczności w fabule
- Trochę za dużo tych dialogów

Ocena końcowa: 6+/10



Screeny z gry: Collina
Oceniała: Collina


Od Recenzentki:

Skończyłam Alice Mare dzisiaj po północy, a więc w wigilię. ^^ A teraz oceniłam. Dzisiaj też się wezmę do roboty z pisaniem i graniem, chociaż te przygotowania do wigilii sprawiają, że mi się dłuży, bo musiałam trochę pomagać. No nieważne. Muszę jeszcze przygotować Screeny z Witch's house i Misao. I skończyć te gry co pozaczynałam.

Świąteczny rysunek:

Oczywiście postacie z moich ulubionych gier, wiem, że strasznie zryłam to słońce w rogu, a Ellen się dłoń mutuje. xD Mary rozdaje prezenty *.* Wiem, że nie ma teraz śniegu i tak dalej, ale kto tam wie, jak u nich. :) My tam mamy na Wielkanoc śnieg, co wy chcecie. >.>

Viola i Ellen i czarny kot z Witch's house
Ib i Mary z Ib
oraz Puszyste (Fluffy) z The Crooked man





Świąteczna Mary :D


W tym roku pomyślałam: nie robię świątecznych rysunków, ale tym razem tak jakoś... Po prostu się zastanawiałam jakby te postacie obchodziły święta i tak wyszło. Mam nadzieje, że się podoba i, że recenzja się okazała przydatna.
Pozdrawiam, i wesołych świąt ponownie.

BOŻE CO Z TĄ GODZINĄ

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Recenzja gry Mad Father

Mad Father




Twórca gry: Sen 

Oficjalna strona gry (angielska): http://www.vgperson.com/games/madfather.htm  

Do nabycia przez: pobranie gry 

Cena: Darmowa 

Gatunek: Horror przygodowy 

 Rok wydania: 2012


Mad Father od początku mnie zaciekawiło. Od tej gry zaczęłam granie w horrory wykonane w rpg makerze, i nie żałuje, bo wszystkie te gry były świetne i nie pozostawiały mnie bez jakichkolwiek emocji czy zdania na ich temat. Jest to według mnie jedna z ciekawszych i jedna z lepiej wykonanych gier w Rpg makerze. Z dość zaskakującą fabułą, dobrymi rysunkami postaci i postaciami, których tak szybko nie można zapomnieć. I co najważniejsze, także opowiada jakąś historię która się wyróżnia, jak większość gier wykonanych właściwie w rpg makerze, wydająca się także najpopularniejszą.

W tej grze wcielamy się w Ayę Drevis, małą dziewczynkę która obudzona w nocyy  krzykiem zamierza się dowiedzieć co się stało. Jak się dowiadujemy tego dnia ( było już po północy) ona i jej ojciec mieli odwiedzić grób matki w pierwszą rocznice jej śmierci.  Jej ojciec jest naukowcem, pracuje w piwnicy razem z jego służącą Marią z, którą także ma romans. Aya zbudzona nocą idzie sprawdzić co się stało, dowiadując się przy okazji prawdy i tego, co się w rzeczywistości stało rok temu, gdy jej mama zmarła. Bo jednak było inaczej niż myślała.



Nie chce zbytnio zdradzać fabuły więc zostawię to na takim momencie. Zagadki w trakcie gry nie są jakieś bardzo trudne, ale czasami można przez własną głupotę, albo niedostrzeżenie czegoś się zagubić i nie wiedzieć co dalej zrobić, mimo, że tak na prawdę to wcale nie było trudne. Poznajemy kilka postaci, większość chce nam pomóc, ci którzy wydawali się źli tak na prawdę nie działali przeciwko nam, a osoby które dotychczas sprawiały wrażenie zaufanych okazują się inne, niż się                                        spodziewaliśmy.
 Co mi w tej grze nie pasowało pod względem rozgrywki było to, że jeśli przechodzimy grę kilka razy, to wspomnienia Ayi zaczynają już irytować, tym bardziej, że nie da się ich jakoś ominąć, a czasami te sceny były trochę długie, czasem niewiele wnosiły. Nie pasowało mi to, że momentami miałam wrażenie, że już powinnam być przy końcu gry a to dopiero połowa, tak więc można mieć wrażenie, że gra była czasem przedłużana.  Co mnie już całkiem zbulwersowało to to, że przez różne nieistotne drobiazgi można było nie otrzymać prawdziwego zakończenia. Do tej pory nie mogę znieść tego, że przez to, że nie przeczytałam książki Marii, otrzymałam złe zakończenie.
Grę przechodziłam wielokrotnie, w końcu mnie znajoma uświadomiła w czym problem. Nie mogę sobie tego wybaczyć. I grze też.

Szkoda mi również tego, że postacie poboczne nie zostały jakoś bardziej rozwinięte, bo wydawały się moim zdaniem ciekawe, chciałam o nich wiedzieć więcej, o ich przeszłości. Postępowanie typu ,,więcej się domyślamy niż wiemy" nie jest moim zdaniem złe, sama często tak robię podczas wymyślania jakichś historyjek czy postaci. Jednak to ma wadę taką, że jednak chce się dowiedzieć więcej i taki niedosyt, że jednak się tego nie dowiedziało.

Jeśli chodzi o wykonanie, Mad Father zostało bardzo dobrze wykonane, zarówno pod względem jakości obrazków czy też pikselkowych ikonek postaci czy też przedmiotów, widać, że ktoś się postarał. Tak więc grafika mi się zdecydowanie podobała. Jeśli chodzi o muzykę, to też była dobra, jak w większości tych gier. W każdym razie, nie pozostała mi obojętna, tak więc jest dobrze. Zachowania innych postaci także nie są w większości jakieś głupie, absurdalne czy nieuzasadnione, czyli to też było w porządku.

Mad Father było na pewno dobrą grą, starannie wykonaną z fabułą która nie powinna nikogo zostawić bez reakcji, oryginalną i zastanawiającą. Nawet już po przejściu gry miałam przez długi czas wrażenie ,,Co się właściwie dalej będzie działo? Dlaczego tak?"  mam tutaj na myśli to co się dzieje w prawdziwym zakończeniu, którego oczywiście nie zdradzę, sami poznajcie przechodząc grę, którą polecam.


Podsumowanie:
Grafika: 9+/10
Muzyka: 8+/10
Grywalność: 7/10

+ Grafika świetna
+ Fabuła
+ Zakończenia dające do myślenia
+ Różne ciekawe pomysły twórcy 
+ Nie jest przesadnie trudna
+ Ciekawe postacie

- Wrażenie przedłużania gry
- Przez drobiazgi można się czegoś nie dowiedzieć lub zawalić zakończenie
- Niektóre momenty są nudne
- Brak możliwości pomijania wspomnień


Ocena końcowa: 8+/10

Screeny z gry: Collina
Oceniała: Collina

Od Recenzentki:

Brnę z recenzjami dalej. ^^ Dzisiaj trochę krótko, wiem. Kończę już grać w Alice Mare ( a przynajmniej tak mi się wydaje) i wkrótce ocenię także i tą grę na moim blogu. Zastanawiam się co z Yume Nikki. Wzięłam ją do tych co ogarnęłam. Bo zanim mi się popsuł komputer byłam już prawie przy końcu tej gry, i się zastanawiam czy mi się opłaca ją przechodzić jeszcze raz. Znam jej zakończenie i ogółem bym mogła zrecenzować, jeszcze tylko screeny zrobię. Z Mad Father miałam je na telefonie, bo kiedyś jak głupia nazrzucałam i mam. xD  Kiedyś już oceniałam Mad Father i inne gry, tylko recenzje nie ujrzały światła dziennego, bo komputer zdechł. Wtedy dałam tej grze chyba 9+. No ale sentyment no, od tego się zaczęło... I dzięki Mad Father poznałam te wszystkie świetne gry. Będę jeszcze oceniała Touhou, ale to chyba tylko te części które były bijatykami, bo mi w strzelanki nie szło, a i nie mam własnych screenów, które staram się załatwiać w miarę własnych możliwości. A, i się zorientowałam jakiś czas temu, że chyba godziny na bloogu jakieś pokićkane, bo z reguły piszę nocą ( teraz na przykład jest 23:59 jak do kończę)albo po południu a pisze, że dodałam rano dany post, np o 10 albo 9. Szkoda tylko, że wtedy to ja śpię. o:

Jutro, w wigilię dodam jeszcze pewien świąteczny rysunek, albo dwa. Póki co postaram się pokończyć tamte gry co jestem w trakcie, bo jak mi się skończą do recenzowania to cienko będzie. >.> No cóż, pozdrawiam wszystkich którym nie chce się ruszyć dupy i skomentować, by mi pomóc w ulepszaniu bloga. :) Wesołych świąt, miłych przygotowań i fajnych prezentów. Mimo, że znając życie jutro też wpadnę na bloga i coś napiszę, to już składam życzenia. ^^ Tak więc do zobaczenia.





niedziela, 22 grudnia 2013

Recenzja gry Ib

Ib



















Twórca gry: Kouri
Oficjalna strona gry (angielska): http://www.vgperson.com/games/ib.htm
Do nabycia przez: Pobranie gry
Cena: Darmowa
Gatunek: Horror
Rok wykonania: 2012

Ib jest jedną z ciekawszych gier wykonanych w rpg makerze w jakie grałam. Jest bardzo dobrym potwierdzeniem na to, że w grach to nie grafika jest najważniejsza, a fabuła i to, co autor chciał nam przekazać. Jak na horror nie jest specjalnie straszna, ale czasem wywołuje faktycznie uczucie niepokoju, jednak to, że chce się grać dalej sprawia, że nie tak łatwo się od gry Ib oderwać...




Muszę przyznać, że po pierwszym uruchomieniu gry niemal od razu z niej wyszłam, nie mogąc znieść tej grafiki. Z reguły grafika nie jest dla mnie problemem, ale tym razem stwierdziłam, że to chyba przesada. Jednak później wróciłam do tej gry. I nie żałuję.
Grę otwiera scena w której Ib i jej rodzice wybierają się do galerii na jej urodziny. Wszystko wydaje się nudne i jakoś mało ciekawe, lecz z czasem akcja się rozwija i dowiadujemy się więcej.  Po jakimś czasie z muzeum znikają ludzie, my wchodzimy do wnętrza obrazu i wtedy wszystko się tak na prawdę rozpoczyna... Po jakimś czasie znajdujemy czerwoną różę, która od tej pory będzie oznaczała stan naszego zdrowia. Leczymy się zanurzając ją w rozmaitych dzbanach umieszczonych w różnych punktach galerii. W grze możemy robić właściwie co chcemy, ale naszym celem jest wydostanie się z galerii. Musimy wykonywać różne zadania, zbierać klucze i przeszukiwać różne miejsca. Po jakimś czasie spotykamy także Garry'ego, który także utknął w muzeum oraz dziewczynkę najpewniej w wieku Ib - Mary. Ogółem gra zmusza do myślenia, choć nie jest aż tak wymagająca jak inne tego typu gry, które także mam zamiar opisać na tym blogu.
Można ją spokojnie przejść bez wyszukiwania w internecie tego, jak przejść grę. Nie jest aż tak bardzo trudna, osobiście to się w niej zacięłam tylko raz, przy końcu, gdy zagadka była wyjątkowo dziwna. Gra ma całkiem sporo różnych, ciekawych zakończeń. Osobiście myślę, że dla każdego inne będzie dobrym, tak więc w tym wypadku mowa o tym jak osiągnąć ,,dobre zakończenie" może oznaczać za każdym razem coś innego. Można autentycznie poczuć, że każdy wybór ma znaczenie i faktycznie to od nas zależy, jak ta gra się skończy. Więc radzę jednak przemyśleć podejmowanie decyzji, bo później możemy się zawieść. 



Teraz zajmijmy się ogólnie wyglądem gry. Grafika jak już wspominałam nie powala na kolana, chociaż jak dla mnie obrazki postaci są całkiem ładnie narysowane. Jednak po jakimś czasie, można się przyzwyczaić, że gra wygląda tak a nie inaczej. Muzyka jest natomiast w tej grze bardzo dobra, miło jej się słuchało i bardzo dobrze podkreślała klimaty poszczególnych scen. Tak więc zdecydowanie mi się podobała.

W grę Ib muszę powiedzieć, że mi się fajnie grało, poznałam tam jedną z fajniejszych postaci ogółem z horrorów z rpg makera., ogółem myślę, że jeśli w jakiejś grze możemy znaleźć swoją ulubioną postać, to znaczy, że gra nie jest zła.  Grę polecam, tym bardziej jeśli w grze cenicie coś więcej, niż ładna grafika i tłuczenie  jak największej liczby wrogów.





Podsumowanie:
Grafika: 3-/10
Muzyka: 8+/1-
Grywalność: 6/10

+ Fabuła, i ciekawe pomysły fabularne
+ Rysunki postaci nie są takie brzydkie
+ Dobra muzyka
+ Wiele zakończeń
+ Faktycznie można poczuć, że się ma wpływ na fabułę
+ Wciąga

- Nie jest jakoś bardzo straszne jako horror.
- Są ładniejsze ze względu na grafikę gry zrobione w Wolf Rpg Editor
- Nie dla każdego




Ocena końcowa 7+/10


Screeny z gry: Collina
Oceniała: Collina

Od Recenzentki:

Pewnie już widać to, że z każdym niemal wpisem dodaję coś nowego do struktury tworzenia recenzji. Może wprowadzam niepotrzebny bałagan, ale orientuję się, że niektórych rzeczy nie ujęłam, dlatego też zaczęłam uwzględniać gatunek gry i inne rzeczy, które mogły by kogoś zaciekawić, albo po prostu się przydać. Póki nie stwierdzę, że teraz jest już w porządku albo nie dostanę jakiejś prośby, będę dodawała to co uważam za słuszne. Mam nadzieje, że jednak ktoś to czyta, bo trochę głupio tworzyć coś, właściwie dla nikogo. W każdym razie póki co mam nadzieje, że to co piszę na tym blogu jest w porządku.

 A teraz takie małe info:

Aktualnie gram w:
- Irisu Syndrome
- Grounded
- Paranoiac
- Alice Mare


Planowane gry ( i ich recenzje):
- The Crooked man ( co prawda grałam i w ogóle, ale nie sama)
- Mermaid Swamp
- Red Book

Planowane recenzje gier które już ogarnęłam:
- Mad Father
- The Witch's house
- Yume nikki
- Feral Heart
- The sims 3 i 2 ( ale to dość odległe plany)
- Minecraft
- Hello? Hell...o?
- To the moon
- Slender The Eight pages ( także nieco odległe plany)

Planowane recenzje mang które posiadam:
- Tokyo Mew Mew
- Chobits
- Pamiętnik kociłapki
- Puella Magi Madoka Magica
-Love hina

Jednak za recenzje moich mang wezmę się dopiero, gdy mój brat mi odda moją drukarkę która jest także skanerem, ale póki co, jest mu to potrzebne, bo ciągle coś załatwia na studia. No cóż, poczekam.

Trochę się rozpisałam, ale mam nadzieję, że teraz będzie łatwiej to wszystko zrozumieć. Jeśli ktoś chce, żebym zagrała w jakąś konkretną grę, przyjmuję i rozpatrzam wszelkie propozycje, można wysyłać. ^^ Wiem, że nikogo to nie obchodzi ale weszłam w posiadanie słuchawek, jeszcze z nimi nie grałam, ale puszczałam tańczącą babcię Kumasawę i dźwięk jest spoko. :D Brat mi oddał. 
Nadal jesteśmy w trakcie nawiązywania współpracy w związku z tworzeniem bloga ze znajomą, coś nam nie szło, bo trochę się to wszystko pokręciło, ale już za jakiś czas jednak powinno wszystko grać, o ile znajoma znajdzie czas na recenzowanie.

 I ponieważ nie wiem co dalej pisać, zdjęcie mojego kota Ikara z dzisiaj:

Co dziwne, to nie ja mu tą wstążkę założyłam tylko moja mama. Przecież to ja tu jestem od głupich pomysłów. >.>  Jak zwykle mruży oczy na to co się dzieje wookół. I to właściwie tyle, możliwe, że jeszcze dzisiaj dodam jakąś recenzje. Akurat są ferie, więc mam więcej czasu, tak więc i więcej tego opiszę, więcej czasu na przejście gier a potem na opisanie. Jak zwykle mam nadzieje, że jakoś wam pomagam i poznacie dzięki mnie jakieś nowe gry.
O ile w ogóle ktoś tu jest. xD

Pozdrawiam, Collina. ^^







sobota, 21 grudnia 2013

Recenzja gry Last Moon

Last Moon

Właściciele gry: Myz, RakshaWw

Oficjalna strona gry: http://lastmoon.boards.net/page/lmhome

Do nabycia przez: Pobranie gry

Cena: Darmowa


Jest kilka gier typu ,,Impressive Title" w których wcielamy się w zwierzę, piszemy z innymi graczami i chodzimy po mapach. Zalicza się do nich między innymi Last Moon. Jednak jest o tyle lepsza, że grać możemy nie tylko kotowatymi, a także psowatymi, królikami, szczurami, sarnami, niedźwiedziami czy też pewnym połączeniem lwa z syreną. Co potrafi wyjątkowo urozmaicić grę, i sprawić by się do niej wracało częściej.



W grze Last Moon nie ma konkretnego celu do którego dążymy przez całą grę. Jeśli ktoś grał w tego typu gry chyba wie co mam na myśli. Jednak tutaj, pojawiły się questy, które sprawiają, że jedynym zajęciem graczy nie jest leżenie albo polowanie na itemy wypadające ze zwierząt. Choć polegają zazwyczaj na ,,zabij x krów". Za wykonanie zadania otrzymujemy określoną ilość medali, za które możemy  kupować  itemy, jeśli nie chce nam się spędzać czasu na polowaniu, które czasami potrafi zająć dość dużo czasu i wymaga cierpliwości, bo nie zawsze rzeczy wypadają tak szybko...

Mamy na szczęście także zwierzątka których nie zabijemy, ale za to możemy je pochwalić (praise) a za którymś razem coś wypada. Zajmuje to mniej zdrowia i czasu niż polowania, dlatego jest dość opłacalne, chociażby do sprzedaży, bo itemy można także sprzedawać.


Ale zacznijmy całkiem od początku. Tworzymy postać, mamy wiele gatunków do wyboru, niektóre szybciej pływają, inne wolniej latają a za to szybko biegają, lecz szybciej tracą zdrowie na polowaniu. Jak dla mnie ciekawy i fajny pomysł, zdecydowanie na plus. Mamy do wyboru kilkanaście oznaczeń na poszczególne części zwierzęcia, dla każdych znaczeń i niektórych fragmentów ciała można wybrać kolory. Co prawda wszystkie znaczenia tzw ,,markingsy" mają jeden kolor, ale mi to osobiście nie przeszkadza. Wybieramy także kolory niektórych regionów ciała na przykład spodu, wnętrza uszu, czubka ogona czy też grzywy. Myślę, że nieco łatwiej by było, gdyby markingsy miały jednak nazwy, można by było precyzyjniej je określać. 

Gdy stworzymy postać, co będziemy robić dalej zależy oczywiście od nas. Możemy ruszyć na polowanie itemów, iść robić zadania, zostać na mapie, zwiedzać mapy czy też pisać z innymi graczami. Mamy dość wiele możliwości. Map w tej grze jest dość dużo, dlatego prawie zawsze jest co zwiedzać. Niektóre są podobne, inne nie. Jednak nie mogę znieść tego, że jest kilka map na których nie ma nic, czasem portale. Mogliby jednak dać trochę więcej tych zwierzątek, żeby tak pusto nie było... A jeśli już przy zwierzątkach jesteśmy, to muszę przyznać, że zwierzęta na które możemy polować, i które możemy kupować, jakieś super piękne nie są. Co nie znaczy, że nie można na nie patrzeć, niektóre są faktycznie ładne, lecz te lądowe w większości się poruszają dość nienaturalnie, ale to właściwie nie robi jakiegoś wielkiego problemu.
Chociaż jak dla mnie całkiem ciekawą niespodzianką było dodanie świątecznej mapy i świątecznych zadań oraz kilkanaście prezentów dla użytkowników. To znak zdecydowanie na plus, bo gra się rozwija i ma częste aktualizacje.
Teraz zajmijmy się stroną techniczną gry. Postacie którymi gramy są moim zdaniem ładne, wygląda na to, że twórcy nie potraktowali sprawy olewczo. Jednak czasami można się przyczepić do pewnych szczegółów, ale to nie zmienia faktów, że odpowiadającej nam postaci nie jest tak trudno stworzyć.
Podoba mi się też to, że można grać innymi zwierzętami niż kotowatymi czy psowatymi, w przeciwieństwie do gier takich jak Sanctum of Eventide, Impressive World czy Feral Heart ( to gra ,,inniejsza'' niż te, ale nawet warta zobaczenia)

Mapy nie są brzydkie, wyglądają całkiem ładnie, niektóre pomysłowo wykonane z ciekawymi obiektami na nich. Jest co prawda za dużo ,,wyłysiałych" map  na których nie ma co robić. Co nie zmienia faktu, że mapy i tak są niezłe. Efekty pogody w tej grze także są zadowalające, nie przeszkadzają absolutnie, pasują do wielu terenów.

Jeśli chodzi o muzykę w Last Moon, to jest dobrze. Zazwyczaj są to fajne utwory które można sobie słuchać, i jakoś się nie chce wyłączać, mimo, że nie leci jakieś dzieło sztuki muzycznej.

Jeśli szukasz jakieś gry o zwierzętach, a lubisz sobie popisać z ludźmi, to Last Moon jest faktycznie warte polecenia. Można się faktycznie dobrze bawić przy tej grze.

Podsumowanie:

Grafika: 7/10
Muzyka: 6/10
Grywalność: 6+/10










+ Ładne postacie i duży ich wybór
+ Statystyki postaci ( jedne lepiej pływają, inne gorzej itp)
+ Częste aktualizacje
+ System kupowania i sprzedawania itemów
+ Misje
+ Wiele animacji dla postaci
+ Dużo stworzeń na które możemy polować
+ Niektóre pomysły są bardzo fajne


- Nie gra się aż tak fajnie samemu
- Czasem zanim ze zwierzęcia wypadnie item trzeba czekać dużo czasu
- Wartości itemów gdy sprzedajemy niższe, gdy kupujemy wyższe
- Niektóre mapy są za bardzo puste
- Polowania nie są jakieś super realistyczne.
- Momentami za bardzo zrzyna z Impressive World.
- Trochę tych błędów

Ocena końcowa 7/10

Screeny z gry: Collina



Recenzja WolfQuest v. 2.5.

WolfQuest Survival of the pack deluxe


Gra stworzona przez:

Strona oficjalna gry: http://www.wolfquest.org/
Do nabycia przez: Pobranie gry.
Cena: Darmowa.


Niewiele zdarza się wartych uwagi gier w których można wcielić się w zwierzę. Ludzie lubiący zwierzęta zwykle nie wybrzydzają i cieszą się każdą produkcją zwłaszcza będącą o ich ulubionym zwierzęciu. Dlaczego? Bo gier tego typu jest mało. A i zazwyczaj grają dzieci. Pewnego dnia postanowiłam zagrać w Wolf Quest. Średnio udany eksperyment.

Na początek zajmijmy się celem gry. Wcielamy się w niej w wilka. Zwierzę tworzymy wybierając jeden z kilku kolorów a następnie decydujemy o płci i wielkości naszego drapieżnika. Jak dla mnie, o wiele za mały wybór, no ale już dobrze. Po zakończeniu zostajemy ,,wyrzuceni" na prerię o nazwie Amethyst Mountain. Lokacja jakoś ujdzie mimo wielu niedopracowań ( na przykład bardo irytujące niewidzialne ściany) czy też monotonnych terenów . W grze mamy możliwość polowania na karibu. Zwierzyną łowną są również biegające tu i ówdzie zające. I to wszystko. Tak, zdaję sobie sprawę jak dziwnie to brzmi ale to prawda. Zapolować możemy jedynie na 2 rodzaje roślinożerców. Tak więc może znajdziemy tutaj jakieś inne wilki? Owszem ale i tutaj zbytnio się nie popisano. Wilki znajdziemy (uwaga, wielkie liczby) w 3 miejscach a owych wilków będzie właśnie 3. W dodatku gdy podejdziemy do ich po jakimś czasie ponownie zmienią kolor i płeć. Bez komentarza. Co będą one robiły na nasz widok? Nic. Tylko stały i pewnie nawet gdybyśmy zatańczyli przy nich hula nic by to ich nie ruszyło. No chyba ,że podejdziemy do nich dość blisko. Co prawda gra nie jest liniowa i dano nam dużą swobodę, możemy robić właściwie co chcemy, ale główny cel gry jest nam znany. Poza roślinożercami znajdziemy tu tylko o dziwo strasznie tchórzliwe niedźwiedzie które spawnują się czasami tuż koło nas ( z padliną w komplecie) ale i dziwne kojoty, zawsze wyglądają tam samo, a i tam samo się zachowują. Słabo...

Posłużę się przykładem. W grze Red Dead Redemption na przykład jest ponad 30 zwierząt a gra ma wspólnego z dzikimi zwierzętami ( koni nie licząc) tyle co Higurashi no naku koro ni z kucykami pony. Czyli niby w obu jest kolorowo, ale jednak to całkowicie co innego. A w Wolfquest która opowiada o dzikich zwierzętach jest ich 5 a więc można policzyć na palcach jednej ręki. 
Misją jest zdobycie partnera ( przynajmniej będąc na AM). Jeśli bardzo lubicie mnóstwo zadań pobocznych to się zawiedziecie, bo jest ich... 1. Tak, tylko 1. Jest to misja z ranczem która zresztą trwa może z 5 minut jeśli nam nie wychodzi. A jak ma się sprawa z szukaniem drugiej połówki? Znajdujemy go ( partnera) nie wiadomo dlaczego ale odwiedzając teren należący do obcego wilka. Gdy dochodzi już do spotkania musimy uciec. Takich wilków jest 3 i musimy uciec przed każdym z tych osobników. Dodam tylko że są oni od siebie oddaleni baaaardzo daleko. Tak więc może to zająć dużo czasu, bieganie po tych wszystkich terenach. Jest to jak na mój gust głupie. Nie żebym była jakąś super-hiper znawczynią ale wilki raczej nie połączą się w parę kiedy będziemy uciekać od obcego wilka. Po znalezieniu partnera czy partnerki przenosimy się na  teren o nazwie Slough Creek. Tamta mapa jest już lepsza, ciekawsza i więcej miejsc. Znajdujemy tam legowisko, znaczymy teren i po jakimś czasie pojawiają się szczenięta które... Od razu biegają bawią się i jedzą mięso. A od aktualizacji praktycznie zawsze rodzą się takie same. Wyjątkowo denerwujące... . Co dziwne wilk z którym się związaliśmy ciągle jest na polowaniu... 
Częsty błąd W Wolf Quest


Ze strony technicznej grę można jakoś przeżyć. Postacie wilków mają całkiem ładne futro, ale same modele są jakieś płaskie, w ogóle to futro nie odstaje na przykład od karku albo ogona. Ale to, że zmiana pory dnia następuje dopiero gdy się położymy spać... Jak dla mnie jest to wręcz absurdalne. Dziwnym zabiegiem jak na mój gust jest to, że kiedy wilk macha ogonem zamiera w bez ruchu a jedynie jego ogon się porusza. Innym przykładem jest to że kiedy wilk leży to tak na prawdę wygląda jakby nie żył. Kiedy nasza postać skacze wygląda to komicznie i myślę, że żaden wilk nie skacze w ten sposób. W produkcji zabrakło co prawda kilka drobiazgów ale mimo to można jakoś pograć. Po jakimś czasie jednak gra przestaje się podobać i bardziej irytuje niż bawi. Inną także denerwującą rzeczą jest to że wilk może umrzeć jedynie przed utratę życia a to da się zrobić tylko gryząc się z obcym wilkiem ( co w ogóle nie jest ciekawe, walka wygląda bardzo słabo) lub z nie wiadomych przyczyn tracąc życie w czasie gryzienia karibu które prawie nigdy wilkowi nie robi krzywdy. Walka jest mocno skopana tak samo jak polowanie zresztą , bo ogranicza się do jednego rodzaju ugryzienia.
Minusem produkcji jest to ,że jest ona bardzo krótka i przejść można ją w max. 2 godziny. Nie można również ustawić poziomu trudności dlatego niewprawionym może przynieść to trochę problemu ,bo na przykład nie mogą uprościć sobie gry. Myślę, że w trybie dla wielu graczy powinna być możliwość pisania innym językiem niż angielskim bowiem jeśli w taką produkcję gra ktoś młodszy niekoniecznie może on rozumieć o co w niej chodzi. Jeśli chodzi o muzykę, to coś tam sobie w grze brzdąka, muzyka ani przeszkadza, ani nie zachwyca, po prostu sobie jest. Jednak i gra wieloosobowa potrafi wnerwić, w niemal każdej grupie po prostu się chodziło polować albo ,,bawiło" w rodzinę, co jakoś specjalnie ekscytujące nie jest. Mnie ta gra jakoś specjalnie nie zachwyciła, ale wybór należy już do was. 

                                                                                                                                    Podsumowanie:
Grafika: 5/10
Muzyka: 5/10
Grywalność: 8/10

+ Warunki pogodowe są niezłe
+ Można pograć
+ Gra wieloosobowa daje radę
+ Grafika nie jest zła...

- ...ale mogła by być lepsza.
-Niewiele nowości w stosunku do wcześniejszej wersji
- Irytujące błędy.
- Krótka.
-Tylko 2 lokacje
-Żadne wyzwanie
- Niewidzialne ściany na mapach
- Cienkie wykonanie map

Ocena końcowa: 4 /10


Oryginał recenzji opublikowano gdzieś na moim profilu na DeviantArt. link: http://fridafirefox.deviantart.com/journal/Recenzja-WolfQuest-311077285
Screeny z gry własne

Coś od recenzentki: 

Cóż, jak widzicie, byłam zbyt leniwa by wszystko napisać całkiem od nowa, zmodyfikowałam to co napisałam kiedyś. Ale to nic takiego, dodam kolejne recenzje, będą lepsze i bardziej dopracowane.
Ustalam jeszcze prowadzenie tego bloga we współpracy z pewną bardzo dobrą znajomą, myślę, że jeśli będziemy recenzowały we dwie, wtedy będziecie mogli poznać 2 opinie na temat jednej gry, ale i recenzje gier w które jedna grała a druga nie. Tak Póki co wszystko jest ustalane, najlepiej spotkamy się jutro i ustalimy. Tak więc to tyle, w następnym wpisie ocenię kolejną grę w którą grałam. Bai.