Misao
Twórca: Sen
Oficjalna strona gry:
http://www.vgperson.com/games/misao.htm (Angielska)
Rok wydania: 2011 (japońska), 2013 (Tłumaczenie angielskie)
Platformy: Microsoft Windows, Mac
Gatunek: Horror
Misao, nawet jeśli nie należy do najlepszych gier pikselkowych, ma bowiem
swoje wady i niedociągnięcia, to nadal zostaje dobrą grą, z fabułą, pomysłami, specyficznymi postaciami i zagadkami jak to zazwyczaj. Czemu więc nie jest to taka super gra?
3 Miesiące temu, zaginęła tytułowa Misao. Nikt nie wiedział co się z nią stało. Dotychczas nie było żadnych śladów, które by mogły to wyjaśnić. Do czasu, gdy Misao powraca, by się zemścić. Za co? Dlaczego? Tego się dowiemy w trakcie gry. Tytułową bohaterką gry jest dziewczyna, która była przyjaciółką Misao, jej imię domyślnie brzmi Aki, jednak można je zmienić na początku gry. Z jednej strony fajnie, a z drugiej... Trochę głupio potem grać postacią o nazwie ,,Zdebilenie". Ale nie o tym. Jak się okazuje, znowu miała sen, w którym Misao
ją wzywała i prosiła o pomoc. Dziewczyna nie sprawiała wrażenia specjalnie inteligentnej tak więc zaczęła od spóźnienia się do szkoły a później nie słuchania na lekcji z powody zamyślenia na temat snu i głosów, które zdarzało jej się słyszeć. Chwilę po tym, jak uczniowie zaczęli głupkowato szydzić z tego, że przyjaciółka Aki mogła zostawić jakąś klątwę, dochodzi do trzęsienia ziemi a następnie wyłączenia światła w szkole.
Od momentu obudzenia się w innej, o wiele mniejszej klasie, w której poznajemy mężczyznę identycznego jak Ogre z Mad Father, zwanego jednak w Misao Onigawarą pojawia się na moment tak zwana panna bibliotekarka ( Miss Library, pomyślałam, że tłumaczenie tego jako panna biblioteka byłoby głupie, choć na początku tak to zrozumiałam).
Przebywa ona cały swój żywot w tej grze... Właśnie siedząc w bibliotece. Gdy ją znajdujemy, i zadecydujemy się z nią zaprzyjaźnić, okropnie szczęśliwa dziewczyna proponuje by... Nadać jej imię. Tak, w tym wypadku akurat nie było to zbytnio uzasadnione. W końcu to tak jakby do kogoś podejść a ten ktoś zaczyna się bardzo cieszyć, chce zostać Twoim przyjacielem a później proponuje, by mu nadać imię. W przypadku tej gry, dziewczyna nazywała się domyślnie Novella. Ale właściwie nasza (kolejna?) przyjaciółka nie miała jakiegoś konkretnego powodu do opuszczania biblioteki, w końcu miała tam łóżko i coś co przypominało wannę...
Skoro już przy postaciach i wadach jesteśmy. Większość postaci była dość
denerwująca, a ich zachowanie niezbyt logiczne. Nie mówię, że cały czas, po prostu były takie momenty. Ale moim zdaniem i tak najbardziej rozwalić potrafiła posiadająca wielu przyjaciół (?) Aki, która właściwie... Nie miała wad, poza taką, że przy praktycznie każdej śmierci krzyczała tak głośno, że nagle przechodziła ochota na granie z dźwiękiem. A sposobów na śmierć jest na prawdę dużo. Nie zawsze przemyślane. Co nie znaczy, że to coś daje, to nie daje praktycznie nic, poza zażenowaniem. W końcu gdzie można zginąć, przechodząc obok telefonu? Albo od podniesienia kartki? Nawet jeśli to śmieszy, to momentami aż brak na to słów, moim zdaniem już w Witch's House było lepiej umrzeć niż tu.
Podobnie jak w innych grach tego typu, mamy tutaj dialogi, a przy dialogu jest nazwa i obrazek postaci, byśmy wiedzieli kto co mówi. Szału takiego jak
w Mad Father to tutaj pod względem grafiki nie było. Ja wiem, że Wolf Rpg Editor nie ma możliwości, by grafika pikselkowa wyglądała tak jak w Witch's house, Red Book czy też wcześniej wspomniane Mad Father. Nie czepiałabym się tak bardzo gdyby nie to, że wiem, jak wyglądała poprzednia gra tego samego twórcy, a moim zdaniem tam grafika była super. A tutaj jakby, troszkę gorzej. A co mnie trochę rozwalało to to, że nasza główna bohaterka, która jest tutaj prawie najważniejsza... Nigdy nie zmienia mimiki twarzy. Serio. Nie ważne co się dzieje, nie ważne, czy jej życie jest właśnie zagrożone, czy stało się coś co ją mogło przerazić, ona i tak cały czas ma na twarzy uśmiech, w dodatku często zachowując się nielogicznie. I oczywiście nawet w sytuacji, gdy biegaliśmy nią zakrwawieni od stóp do głów, to na obrazku oczywiście nadal była uśmiechnięta. I bez krwi. Co mnie już
całkiem zniszczyło to to, że gdy z szafki wypadły części ciała, to ona z uśmiechem na twarzy: ,,Misao, I found you!" Nie wiem, czy znalezienie czegoś takiego to powód do euforii. To już niektóre postacie poboczne częściej zmieniają mimikę, niż Aki...
W tym wypadku nie było żadnego problemu z interpretacją zakończeń, na prawdę nie wiem, jak mogły by nie być przez kogoś zrozumiane. Ilość ich również wystarcza, nie byłoby tutaj chyba potrzeby, by ich wtykać nieskończoną ilość, i różniących się drobiazgami. Po zakończeniu gry dodatkowo dostajemy możliwość zagrania ponownie ale męską wersją Aki. Na szczęście on, nie wygląda równie radośnie i szczęśliwie, bo nie ma właściwie powodu.
Ponieważ to teoretycznie horror, powinnam tutaj powiedzieć jak bardzo straszna jest ta gra. No cóż, nie było tutaj specjalnie wielu strasznych momentów, co nie oznacza, że nie można się tej gry wystraszyć. Trzymała zazwyczaj w napięciu niepokojącą muzyką. Można się przestraszyć, choć
często jednak nie bardzo to działało, ponieważ kończyło się czasem na śmiechu ,,Bo to miało być straszne, ale twórcy nie wyszło".
Moim zdaniem, nawet jeśli są gry lepsze, to można pograć w Misao. Choćby po to, by znać. Nie wymaga od nas godzinnego myślenia, jak to bywało w innych, bo zagadki nie są jakieś super trudno. Nawet jeśli czasem nie było jakichś nie wiadomo jakich akcji, to grało się całkiem przyjemnie, i dość łatwo.
Podsumowanie:
Grafika: 6/10
Muzyka: 6+/10
Wrażenia: 7-/10
Strach: 4/10
+ Fabuła daje radę, porusza problemy
+ Postać Misao
+ Pewne odniesienia (np. Hanako z łazienki)
+ Jednak wciągająca
- Błędy
- Głupie sposoby śmierci
- Momentami nielogiczności
- Ekwipunek może się wydawać skomplikowany
Ocena końcowa: 5+/10
swoje wady i niedociągnięcia, to nadal zostaje dobrą grą, z fabułą, pomysłami, specyficznymi postaciami i zagadkami jak to zazwyczaj. Czemu więc nie jest to taka super gra?
ją wzywała i prosiła o pomoc. Dziewczyna nie sprawiała wrażenia specjalnie inteligentnej tak więc zaczęła od spóźnienia się do szkoły a później nie słuchania na lekcji z powody zamyślenia na temat snu i głosów, które zdarzało jej się słyszeć. Chwilę po tym, jak uczniowie zaczęli głupkowato szydzić z tego, że przyjaciółka Aki mogła zostawić jakąś klątwę, dochodzi do trzęsienia ziemi a następnie wyłączenia światła w szkole.
Przebywa ona cały swój żywot w tej grze... Właśnie siedząc w bibliotece. Gdy ją znajdujemy, i zadecydujemy się z nią zaprzyjaźnić, okropnie szczęśliwa dziewczyna proponuje by... Nadać jej imię. Tak, w tym wypadku akurat nie było to zbytnio uzasadnione. W końcu to tak jakby do kogoś podejść a ten ktoś zaczyna się bardzo cieszyć, chce zostać Twoim przyjacielem a później proponuje, by mu nadać imię. W przypadku tej gry, dziewczyna nazywała się domyślnie Novella. Ale właściwie nasza (kolejna?) przyjaciółka nie miała jakiegoś konkretnego powodu do opuszczania biblioteki, w końcu miała tam łóżko i coś co przypominało wannę...
denerwująca, a ich zachowanie niezbyt logiczne. Nie mówię, że cały czas, po prostu były takie momenty. Ale moim zdaniem i tak najbardziej rozwalić potrafiła posiadająca wielu przyjaciół (?) Aki, która właściwie... Nie miała wad, poza taką, że przy praktycznie każdej śmierci krzyczała tak głośno, że nagle przechodziła ochota na granie z dźwiękiem. A sposobów na śmierć jest na prawdę dużo. Nie zawsze przemyślane. Co nie znaczy, że to coś daje, to nie daje praktycznie nic, poza zażenowaniem. W końcu gdzie można zginąć, przechodząc obok telefonu? Albo od podniesienia kartki? Nawet jeśli to śmieszy, to momentami aż brak na to słów, moim zdaniem już w Witch's House było lepiej umrzeć niż tu.
w Mad Father to tutaj pod względem grafiki nie było. Ja wiem, że Wolf Rpg Editor nie ma możliwości, by grafika pikselkowa wyglądała tak jak w Witch's house, Red Book czy też wcześniej wspomniane Mad Father. Nie czepiałabym się tak bardzo gdyby nie to, że wiem, jak wyglądała poprzednia gra tego samego twórcy, a moim zdaniem tam grafika była super. A tutaj jakby, troszkę gorzej. A co mnie trochę rozwalało to to, że nasza główna bohaterka, która jest tutaj prawie najważniejsza... Nigdy nie zmienia mimiki twarzy. Serio. Nie ważne co się dzieje, nie ważne, czy jej życie jest właśnie zagrożone, czy stało się coś co ją mogło przerazić, ona i tak cały czas ma na twarzy uśmiech, w dodatku często zachowując się nielogicznie. I oczywiście nawet w sytuacji, gdy biegaliśmy nią zakrwawieni od stóp do głów, to na obrazku oczywiście nadal była uśmiechnięta. I bez krwi. Co mnie już
całkiem zniszczyło to to, że gdy z szafki wypadły części ciała, to ona z uśmiechem na twarzy: ,,Misao, I found you!" Nie wiem, czy znalezienie czegoś takiego to powód do euforii. To już niektóre postacie poboczne częściej zmieniają mimikę, niż Aki...
często jednak nie bardzo to działało, ponieważ kończyło się czasem na śmiechu ,,Bo to miało być straszne, ale twórcy nie wyszło".
+ Jednak wciągająca
- Ekwipunek może się wydawać skomplikowany